Jak zmotywować mózg?
Dlaczego czasami nie znajdujemy porozumienia z uczniami, a nasze starania są traktowane jak działania restrykcyjne?
Jednym z powodów może być to, że nauczyciele rzadko mają czas, by zastanawiać się nad uwarunkowaniami pracy mózgu człowieka na poszczególnych etapach rozwojowych, i aby wdrażać wnioski z takich przemyśleń do swojej codziennej pracy. A to często wpływa na jej nieefektywność. Historia człowieka pokazuje, że przez całe wieki mózg nie był uznawany za szczególnie ważny organ. W Egipcie, przed balsamowaniem zwłok, mózg usuwano i – jako bezwartościowy – wyrzucano. Egipcjanie wierzyli bowiem, że siedliskiem uczuć i myśli człowieka jest serce. Pozostałe narządy – żołądek, jelita, płuca i wątrobę (serce pozostawiano wewnątrz) wkładano do specjalnych urn. Rzymski lekarz greckiego pochodzenia, Galen pisał o mózgu jako o „wielkim skrzepie śluzowym”. Dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku nastąpił szybki rozwój neurobiologii i neuropsychologii, które dzięki zastosowaniu bezinwazyjnych badań neuroobrazowych stworzyły podstawy szczegółowego badania funkcji mózgu. Dzięki rezonansowi magnetycznemu możemy obserwować, co dzieje się z ludzkim mózgiem w trakcie podejmowania takich czynności, jak: gra na instrumencie, żonglowanie albo zabawa na smartfonie. Czy jednak wiedza z zakresu neuronauk jest już tak ugruntowana, aby na jej podstawie tworzyć nowe teorie pedagogiczne? Na pewno nie wiemy jeszcze wszystkiego o mózgu, natomiast najnowsze badania dowiodły, że wiedza na ten temat może okazać się niezwykle pomocna w dydaktyce i mieć wpływ na jej coraz lepsze osiągnięcia. Łączenie neuronauk z pedagogiką ma tak samo wielu zwolenników, jak i przeciwników. Warto pamiętać, iż neurodydaktyka nie prowadzi badań nad mózgiem, lecz wzbogaca pedagogikę o wiedzę z zakresu neurobiologii. Przy takim założeniu neurodydaktyka to sposób interpretacji, narzędzie służące wyjaśnianiu zjawisk, a nie zbiór gotowych metod dydaktycznych, dzięki którym można zmienić czy poprawić dane zjawisko.
Uczenie jest procesem fizjologicznym, który zachodzi w mózgu. To umiejętność jak każda inna i może być przez nas rozwijana. Każdy z nas uczy się jednak na swój sposób, czyli ma swój styl uczenia się zwany też strategią. Różnice te wynikają nie tylko z naszych rozmaitych preferencji sensorycznych, lecz także z dominacji prawej lub lewej półkuli mózgowej oraz innej budowy mózgu każdego człowieka. Ponadto wszyscy przychodzimy na świat z indywidualnymi, niepowtarzalnymi talentami. Skoro więc uczenie się zachodzi w mózgu, to w procesie dydaktycznym niezwykle istotne jest zarządzanie właśnie pracą mózgu każdego ucznia. Zrozumienie tego mechanizmu stwarza szansę na porozumienie z uczniem, na akceptację i uznanie jego autonomii.
Jakie zatem powinny być nasze działania dydaktyczne względem ucznia, żeby pobudzić go do samodzielnej twórczej pracy? Pytanie to w kontekście neuronauk można uszczegółowić poprzez postawienie problemu: w jaki sposób uaktywnić mózg ucznia.
Wiedza o pracy mózgu podpowiada, że przede wszystkim powinny się one odnosić do czegoś, co jest w każdym z nas, czyli do ciekawości poznawczej. Już w 1784 roku Christian Gotthilf Salzmann pisał, że:
„Dziecko, które ucząc się chodzić, prowadzone jest wciąż na szelkach, nie nauczy się tej sztuki tak szybko i tak dobrze, jak maluch od początku zachęcany do podejmowania samodzielnych prób. To, co dotyczy nauki chodzenia, można przenieść na wiele innych obszarów. Umiejętności znikają i gubią się, gdy wciąż prowadzimy uczniów na sznurku. Zmysł obserwacji, dana nam wszystkim przez Boga ciekawość, umierają, gdy inni wciąż za nas obserwują, i za nas zaspokajają naszą ciekawość, zanim całkiem umrze z głodu. […]
Czereśnia, którą dziecko samo zerwie, smakuje bardziej słodko, niż ta, którą ktoś włożył mu do ust. Podobnie jest z samodzielnie poczynioną obserwacją, odkrytą prawdą i samodzielnie zdobytymi informacjami, wszystko to sprawia nam więcej radości niż to, co zostało nam przekazane przez innych. Wszystko, co robimy samodzielnie, wymaga przywołania naszych własnych uczuć! Jak trudno przychodzi nam przez godzinę skupić uwagę na wygłaszanym przez kogoś wykładzie i jak szybko mija pół dnia, gdy sami coś robimy. Nie inaczej jest z dziećmi! Sennie śledzą wywody nauczyciela, a ożywiają i uaktywniają się, gdy mogą wykorzystać własny potencjał”.
Mózg każdego z nas uczy się cały czas. Możliwości mózgu są uzależnione od liczby połączeń między neuronami, które powstają, kiedy się uczymy. Jednak żeby mózg mógł w ogóle zacząć się uczyć, należy stworzyć odpowiednią do tego przestrzeń, w której jest miejsce na samodzielne poszukiwania i dociekliwość, a poczucie sensu towarzyszy podejmowanym działaniom. Abyśmy nie musieli tracić czasu na uczenie się zbędnych rzeczy, mózg chroni nas, systematyzując informacje. Każdemu nowemu doświadczeniu nadaje schemat i wzorzec, którym się następnie posługuje. Aby schemat pojawił się w strukturze naszego myślenia na stałe, mózg potrzebuje powtarzania, utrwalania tak długo, aż powstanie ów szlak pamięciowy. Z kolei zdolność tworzenia schematów ściśle się wiąże z umiejętnością naśladowania. Efektywną formą uczenia się jest zatem obserwowanie innych, przyglądanie się temu, co i jak robią. W tym kontekście za restrykcyjne zostaną odczytane przez ucznia wymagania stawiane przez nauczyciela, które pozostają w sprzeczności z tym, co swoim przykładem prezentuje sam nauczyciel.
Dzięki neurodydaktyce nauczyciele mają okazję przyjrzeć się postępowi neuronauk, a także możliwościom ich zastosowania w codziennej pracy z wychowankami. Neurobiologia daje mocne, naukowe podstawy wielu intuicjom, inne zaś łamie, wykazując niezgodność z uwarunkowanymi biologicznie mechanizmami, takimi jak: tworzenie szlaku pamięciowego, motywacja, procesy uwagi, przetwarzanie głębokie. Aby nasz mózg mógł efektywnie pracować / uczyć się i sprostać wymaganiom ciągle zmieniającego się świata, potrzebuje nawiązania do swojej ewolucyjnej przeszłości, której wpływ jest widoczny również dzisiaj. Świat współczesny jest światem nadmiaru, a mózg człowieka kształtował się w warunkach ciągłego niedoboru, stąd częsta nieadekwatność naturalnych reakcji szczególnie u tych osób, u których proces socjalizacji trwa krótko. Nauczanie i wychowanie to właśnie procesy polegające na oswajaniu naturalnych reakcji.
Łamiąc prawa ewolucji w każdym obszarze naszej działalności, w tym także w edukacji, przestaliśmy dostrzegać naturalną różnorodność umiejętności, uzdolnień i kompetencji naszych uczniów. Kształtowanie w szkole jednorodnych kompetencji jest sprzeczne z interesem populacji, czyli maksymalną różnorodnością kompetencji.
Warto zatem przypomnieć sobie warunki, sposoby i role, jakie od zawsze służyły społeczeństwom do osiągania celu, jakim jest dobre wychowanie /edukowanie kolejnych pokoleń.
Jeśli więc chcemy poszukiwać wyczerpującego wyjaśnienia przyczyn braku porozumienia z uczniami, powinniśmy refleksyjnie, krytycznie i wnikliwie skonfrontować naszą wiedzę ze świadomością o tym, jak uczy się mózg, jak silnie jest to indywidualny proces z koncepcją i przykładami naszych działań nauczycielskich. „Prześwietlenie” typowych i powtarzalnych naszych zachowań i oczekiwań wobec uczniów oraz zweryfikowanie ich w oparciu o zasady pracy mózgu będzie „pierwszym mostem” w akcie komunikacji i przekształcania modelu hierarchicznego na relację wzajemnego szacunku i zrozumienia.